Św. Patryk. Restauracja, pub. Poździał J. - Gliwice
Św. Patryk. Restauracja, pub. Poździał J.
W św. Patryku organizowałam stypę. To moja pierwsza i zarazem ostatnia impreza w tym lokalu.
Zamówiłam najprostszy, wg. mnie, zestaw: rosół z makaronem, kluski, rolada i kapusta, do tego kawa i ciastko. Zostałam prawie że zmuszona do wybrania nie zwykłego rosołu (makaron + bulion), a ROSOLNIKA, który wg Kierownika miał być wywarem ze swojskiego kurczaka z dodatkiem mięsa w zupie (zgodnie z definicją: Rosolnik to tradycyjna zupa rosyjska z dodatkiem kiszonych ogórków, podawana z ryżem lub kaszą jęczmienną.) Ok, niech będzie. Z pierwszego zestawu siłą przekonywania zrobił się zestaw drugi, czyli 2 kawałki mięsa (rolada + kurczak) i 6 zestawów surówki. Potwierdzając telefonicznie w dniu następnym liczbę gości, chcieliśmy ponegocjować troszkę cenę zestawu zwiększając ilość ludzi. Udało się, ale ugryzłabym się w język, gdybym wiedziała, co z tego wyniknie.
Na talerzu dostaliśmy: 4 PYZY Z MIĘSEM, do tego zamówione faktycznie 2 kawałki mięsa, a w 6 salaterkach była SAŁATKA WARZYWNA z mrożonki z groszkiem i zieloną fasolką.
W tym momencie nie chodzi już o samo jedzenie, które było dobre w smaku, ale o podejście Pana Kierownika do sprawy. Już w trakcie przyjmowania naszego zamówienia bardzo ciężko było się z nim porozumieć. W sposób nachalny namawiał do swojej wizji całej imprezy, tak zagadując, żeby klient nie miał możliwości o nic dopytać. Oczywiście przez telefon nie chciał mi udzielić żadnej informacji o cenie i gdyby nie to, że w pobliżu kościoła są tylko dwie tego typu knajpy, a zależało mi na bliskiej lokalizacji, już po rozmowie telefonicznej darowałabym sobie wizytę tam.
Przy płaceniu rachunku chcieliśmy przekazać Panu Poździałowi nasze uwagi. Jednakże Kierownik Restauracji to człowiek nie znoszący żadnej krytyki i mający klienta jedynie za kogoś chcącego ugrać możliwie jak najwięcej, przy jego stracie. Na pytanie o pyzy z mięsem zamiast zwykłych klusek, powiedział, że on robi kluski bawarskie (w kluskach bawarskich nie ma w ogóle mięsa!). Sałatkę warzywną wytłumaczył tym, że to nie jest zwykła sałatka ziemniaczana, bo on dodał groszek (?!)
Ogólnie – ponieważ oważyliśmy się targować i Szef „poszedł nam na rękę” stwierdził, że dostosował swój zestaw do naszych wymagań i musiał zrobić coś tańszego, a my mamy jeszcze śmiałość mieć do niego o to pretensje. Wg mnie pyza z mięsem jest produktem droższym niż zwykła kluska, a czerwoną kapustę przygotowuje się szybciej niż sałatkę warzywną. A wszystko to, bo „ugraliśmy” 4 zł……Nasze uwagi przekazywałam w sposób spokojny, bez pretensji, prosząc, aby na przyszłość wszystko było dopowiedziane wcześniej, ale Pan Poździał wkurzył się, odwrócił na pięcie i zakończył naszą rozmowę. Zostałam bez słowa.
Proszę zajrzeć na stronkę Restauracji – „Preferujemy kuchnie polską uzupełnioną najlepszymi wzorcami kuchni europejskiej. Polecamy wyśmienite, kryjące się pod tajemniczymi nazwami, przekąski do piwa.” – dziękuję Opatrzności za to, że wersja Rosolnika Pana Poździała, to praktycznie ta sama zupa jedynie o innej nazwie, ale kluski bawarskie przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Mieso z mięsem i sałatka ziemniaczana – jedz bez słowa popijając wszystko 200 ml soku! Nie zdziwiłabym się, gdyby niezwykła przekąska pt. „Smocze oczy”, to paprykowe chipsy, lub połówki solonych orzeszków ziemnych……Co do organizowanych w Pubie szkoleń polecanych na stronie - jestem na 100% pewna, że Pan Poździał sam powinien uczestniczyć w szkoleniu „Jak się zachowywać, żeby nie być śmiesznym”, a nie być jego prowadzącym…..Roznosząc zupę śmiał się i żartował. To była stypa, a nie chrzciny. Humor idealny przy roznoszeniu piwa stałym bywalcom Pubu w porach wieczornych. Może przynajmniej piwo jest tu podawane bez dwuznaczności i udziwnień. Szczerze odradzam.
Dworcowa 30
44-100 Gliwice